Witam...
Pewnie zastanawiacie się, czemu tak długo mnie nie było... Otóż jest z tym związana straszna historia... Ale zacznijmy od początku: Jechałam z ciocią samochodem do sklepu, za nami jechał dość spory tir, chciał nas wyprzedzić więc zjechał na chwilę na bok i jechał pod prąd (by nas oczywiście wyprzedzić) ale nagle zza zakrętu wyjechało auto, tir w nie uderzył i jego przyczepa spadła na nasz samochód... :< Obudziłam się następnego dnia w szpitalu i byłam podłączona do ogromnej ilości kabelków (między innymi krew i kroplówka) spytałam się doktora co mi jest, on odpowiedział że nic poważniejszego ale straciłam duuużo krwi i będę miała jakąś operacje (strasznie się bałam) no i 2 miesiące spędziłam w szpitalu i jeszcze zostanę z jakiś miesiąc :c Z moją ciocią wszystko ok ale ja jeszcze muszę mieć jakąś rehabilitację która dużo kosztuje i tp... i pomijając to że strasznie teraz boję się jeździć samochodem to jeszcze Nikola ma szlaban...
No cóż... w skrócie opowiedziałam wam co się ze mną działo przez te 2-3 miesiące i nw kiedy pojawi się następny post... Na razie nie mam zbytnio czasu przez te rehabilitacje... Pa Pa i oby wam się nic nie stało :c
O Matko :'( żal mi ciebie,mam nadzieję że szybko wrócisz do zdrowia,pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńDziękuję, już się czuje lepiej :*
UsuńTiry... ja zawsze panikuję jak próbują wyprzedzić. Szczególnie, że mogą jechać najwyżej 90 km na godzinę i w sumie mają zabronione wyprzedzanie. Ja bym na miejscu cioci pewnie zwolniła jeszcze bardziej ;-;
OdpowiedzUsuńUwierz mi, moja ciocia jechała tak wolno, że się nie dziwie, że tamten koleś próbował wyprzedzić... Sama wtedy mówiłam cioci, aby przyspieszyła i kiedy miała to zrobić, stał się ten oto właśnie wypadek :c
Usuń